W zeszłym miesiącu pisaliśmy o zaskakującym rekordowym poście na Facebooku. Tym razem przyglądamy się innemu postowi, który może stać się najpopularniejszym postem września.
Wyznajemy to jedna z większych stron na polskim Facebooku i jedna z najbardziej angażujących. W sierpniu w interakcję z jej komunikacją weszło 430 tysięcy użytkowników, czyli 91% fanów tej strony. Na czym polega jej fenomen? Wyznajemy publikuje “wyznania” anonimowo przesłane przez internautów. Jedne są bardzo długie, inne krótkie, jeszcze inne wzruszające. “Dziennie trafia ich do nas mnóstwo, myślę, że można liczyć już w setkach dziennie, bliżej tysiąca.” – mówi nam Dawid Tekiela, szef Hammer Media, właściciela strony. 27 września ukazało się na niej wyznanie brata niedoszłego dilera narkotyków.
Tak jak sukces postu Damiana Michałowskiego zaskoczył autora, tak wirusowość wyznania była dla administratorów Wyznajemy oczywista. “Jeszcze przed udostępnieniem spodziewaliśmy się, że to będzie kosa. I się właściwie nie zawiedliśmy. Po prostu miał w sobie to coś. Szczerze mówiąc nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie »co się sprawdza«, to jest już takie z naszej strony wyuczone, na przestrzeni ostatnich kilku lat, po doświadczeniu np z bezuzyteczna.pl, wiemy, co może okazać się viralem, a co raczej nie.” – tłumaczy Tekiela.
“Pastę” w ciągu 48 godzin zobaczyło 2, 9 miliona użytkowników Facebooka, zareagowało 59 tysięcy osób, udostępniło prawie 3 tysiące. Na dodatek skomentowano post ponad 2 tysiące razy. To wszystko przekłada się na jedno z pięciu najpopularniejszych wyznań w historii strony.
Jednak to wyznanie jest wyjątkowe również z innego powodu. Pamiętacie historię o ojcu-fanatyku wędkarstwa i jej liczne przeróbki? (Jeśli nie, to tu możecie przeczytać oryginał). Tym właśnie jest “pasta” – zabawną historią, którą łatwo przerobić i remiksować. Pastą również jest historia o bracie nieudolnym dilerze narkotyków, ale to pasta nietypowa. “To tekst jak na pastę bardzo łagodny, wręcz ocenzurowany z wulgaryzmów, pozbawiony charakterystycznych błędów językowych i hermetycznego języka użytkowników karachana (polskiego serwisu wzorowanego na 4chanie), dzięki czemu jest cenzuralna i zrozumiała dla wszystkich. Jednocześnie styl tej opowiastki wpisuje się w »czanmowę«”. – tłumaczy dr Magdalena Kamińska, adiunkt w Instytucie Kulturoznawstwa UAM, specjalistka od popkultury i internetowych memów. W kompromisowości badaczka upatruje sukces “wyznania”, bo łączy ono wymogi Facebooka i jest dostosowane do szerokiej publiczności. “Jeśli chodzi o sam zasięg, to myślę, że tutaj chodzi o sam storytelling, historia jest bardzo fajnie napisana, dużo porównań i docelowo jest śmieszna.” – dopowiada Tekiela.
Szef Wyznajemy przyznaje, że “pasta” została lekko edytowana już po publikacji, co dodatkowo wpłynęło na ucięcie zasięgów posta przez Facebooka. Edycja nie jest tu wyjątkiem i poddana jej jest większość wyznań. “Często dostajemy masę tekstu, bez przecinków, polskich znaków, więc tutaj jest pierwsza bariera, którą trzeba pokonać.” – wyjaśnia nam Tekiela i zaraz dodaje, że, zgodnie z intuicją dr Kamińskiej, pastę wyczyścili z części wulgaryzmów.
W tym miejscu warto zadać sobie pytanie, czy wirusowość można przewidzieć i zaprogramować? W stuprocentach nie można, ale jak pokazuje przykład Wyznajemy, pewne rodzaje treści mają dużo większy potencjał niż inne. Wykorzystanie pewnych schematów, cech występujących w “wiralach” (szok, absurdalność, humor) znacznie ułatwia tworzenie angażujących treści, jednak jeśli zbyt często powtarza się te same zagrania, użytkownicy się nudzą. Dlatego w marketingu lepiej nie korzystać zbyt często z takich treści. A dla nas najciekawsze w tej całej sytuacji jest to, że możemy analizować nawet takie niepoważne posty :).