Niepozorne zdjęcie kartki na desce rozdzielczej samochodu zobaczyło w ciągu kilku dni na Facebooku ponad 5 milionów osób. Dla porównania, takie zasięgi zyskują tylko niektóre, najpopularniejsze posty portali informacyjnych czy stron takich jak Wiedza Bezużyteczna (od dawna czołowa strona na FB pod względem zaangażowania). Z takim zasięgiem ten post znalazł się też wśród najlepszych postów w sierpniowym wydaniu Fanpage Trends. Jak do tego doszło?
Zacznijmy od początku. 2 sierpnia Damian Michałowski, prezenter Radia ZET i 4fun HITS, zamieścił na swojej stronie zdjęcie kartki z przeprosinami za brak biletu parkingowego/zastawienie miejsca parkingowe, bo właśnie rodzi żona. Za wycieraczkę był zatknięty bilet parkingowy opłacony przez kogoś życzliwego. Post został udostępniony (stan na 11 sierpnia) prawie 6 tysięcy razy, skomentowany 716 razy i zebrał 91 tysięcy reakcji. Skąd wzięła się kartka i pomysł na wpis? Pomysł z kartką powstał po rozmowach z położnymi na szkole rodzenia. Najpierw zadaje się pytania o dziecko, o sam poród, ale w końcu wyszedł temat dojazdu do szpitala. Położna zasugerowała napisanie takiej kartki. Przygotowałem ją więc wcześniej, dlatego tak była ładnie napisana. Przyjechaliśmy wieczorem, a gdy rano poszedłem po samochód, okazało się, że za wycieraczką jest bilet parkingowy na 15 złotych, opłacony kartą. – mówi nam Damian. Na początku jednak nie przyznał się, żę kartkę miał już przygotowaną zawczasu i na Facebooku można było przeczytać dużo komentarzy, że to na pewno była ustawka, że przecież w drodze na salę porodową nikt nie miałby czasu na tworzenie tak dopracowanych komunikatów. Jednak przeważały komentarze pozytywne.
Przyrost komentarzy obrazuje powyższy wykres. Bardzo dużo pojawiło się ich niedługo po publikacji zdjęcia, w nocy nastąpił gwałtowny spadek, a od rana następnego dnia znów wzrost. Taki rozkład aktywności jest bardzo charakterystyczny dla wirusowej dynamiki treści. Nic dziwnego, że algorytm Facebooka uznał to zdjęcia za atrakcyjne dla pięciu milionów użytkowników. Można by się spodziewać, że za takim rekordem stoi profesjonalista, wyga znający najrozmaitsze strategie komunikacyjne. Jestem Facebookowym laikiem. Fanpage mam od zeszłego roku, ale to nie ja go założyłem, tylko mój pracodawca, Radio ZET. Zrobili to, żeby mogli mnie oznaczać w swoich postach. – śmieje się Damian i dodaje: – Jestem jedyną osobą, która publikuje na niej treści, ale nie staram się jakoś bardzo przyciągnąć fanów. Nie zapłaciłem też ani złotówki za jej promocję. Fanpage mam przede wszystkim do kontaktu ze słuchaczami i widzami, bo po prostu lubię go mieć. Nie sprawdzałem powiadomień przez kilka godzin, a kiedy to zrobiłem, okazało się, że jest straszny szał. Ogromnie mnie to zaskoczyło. Tym bardziej, że ja niespecjalnie przykładam się do prowadzenia swojej strony na Facebooku. Oczywiście, są ludzie, którzy komentują czy udostępniają, ale to zwykle dziesiątki, a nie tysiące. A miliony zobaczyły to zdjęcie. Niewyobrażalne. To tak, jakby amator biegania pokonał w zawodach na Igrzyskach Olimpijskich najszybszego człowieka na świecie, Usaina Bolta.
Mierz działania na Facebooku w Sotrenderze!Wypróbuj za darmo!
Kogo zaangażował rekordowy post
Te miliony zobaczyły post także dzięki udostępnieniu przez stronę 4fun.tv, z ktorymi współpracuje Damian. Znów podkreśla, że nie była to zaplanowana akcja. Niczego z nimi nie uzgadaniałem. 4fun ma własny dział social media, oni zobaczyli, co się dzieje, udostępnili mój post, bo współpracujemy. No i poszło. – mówi nam w rozmowie.
Zbadaliśmy, skąd przyszli użytkownicy reagujący na rekordowy post (dowiedz się więcej o naszej metodzie badawczej). Aż 10 tysięcy osób, które weszły w interakcję z postem Damiana to fani strony 4fun.tv. To 17% wszystkich komentujących i lajkujących zdjęcie dziennikarza. 4fun udostępnił post dopiero następnego dnia, a on sam już wcześniej rozchodził się wiralowo. Duży odsetek wspólnych zaangażowanych (10 % i więcej) widać ze stronami poświęconymi rodzicielstwu – Mum and the City, oczekujac.pl, Mamissima i Bakusiowo.
W wartościach bezwzględnych wygląda to trochę inaczej. Najwięcej użytkowników udostępniających i komentujących angażuje się (tj. lajkuje, udostępnia lub komentuje) na stronie Wyznajemy, popularnego serwisu, który umożliwia anonimowe dzielenie się historiami z własnego życia. Właśnie takimi, jaką podzielił się Damian. Wysoko znajdują się także najpopularniejsze polskie strony na Facebooku, m.in. Wiedza Bezużyteczna, Kwejk, Demotywatory.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego post Damiana tak szeroko rozszedł się po Facebooku jest tylko pozornie trudna. Pamiętajcie, że algorytm Facebooka jest tak skonstruowany, żeby treści wywołujące największe zaangażowanie znajdowały się w najlepszej pozycji. Treści wzbudzające emocje rozchodzą się jak najszerzej na Facebooku. O tym, jak działa algorytm, przeczytacie więcej w oddzielnym poście (w języku angielskim). Jaki wniosek mogą z tego wyciągnąć administratorzy stron firmowych? To kolejny dowód na to, że na Facebooku dużo mocniej angażują osoby, a nie marki, więc może czas przestać się ścigać z Justinem Bieberem. Z drugiej strony to promyczek nadziei, że nawet w dobie coraz większego ograniczania zasięgu organicznego, nawet niewielka strona może odnieść wielki sukces zasięgowy